HALLOWEEN IS COMING!

Już w ten weekend Halloween! Od końca września w sklepach zaczęły się pojawiać pierwsze  dekracje. Teraz dynie i rzeczy o smaku dynii są WSZĘDZIE. Jak większość osób wie, w USA ludzie kochają dekorować swoje domy. Chodząc codziennie na spacery czasami nie mogę uwierzyć ile ludzie pracy musieli włożyć, żeby ich ogródki tak wyglądały. Tutaj kilka zdjęć domów w mojej okolicy.















W zeszły piątek miałam cluster meeting w Universal Studios! Już od września w Universal odbywały się słynne horror nights. Tutaj na stronie możecie zobaczyć jak mniej więcej to wygląda :UNIVERSAL HORROR NIGHT
Już przy samym wejściu było wszędzie słychać krzyki. Wszędzie chodzili ludzie w maskach, którzy nagle wyskakiwali  i straszyli innych. Z dziewczynami musiałyśmy cały czas trzymać się za ręce haha. 







Atrakcji jest baardzo dużo, a wszystko jest otwarte tylko do 2 w nocy. Niby dużo czasu, ale kolejki są ogromne. Spędziłam tam 7h, a nie zobaczyłam nawet połowy. Na koniec z dziewczynami byłyśmy tak przerażone, że poszłyśmy na minionki haha 
Jeśli macie możliwość bardzo polecam !! Bilety są drogie, ok.70$, ale na prawdę warto.

Ja Halloween spędzę na paradzie w West Hollywood. Mam nadzieję, że uda mi się zrobić jakieś zdjęcia, bo podobno ludzi ma byc baardzo dużo. Zostały mi 3 dni na wymyślenie i kupienie kostiumu!
Czytaj dalej...

YOSEMITE

Właściwie przypadkiem z koleżanką dołączyłyśmy się do grupy osób jadących do Yosemite. Nie miałyśmy konkretnych planów na weekend, więc dzień przed stwierdziłyśmy, że jedziemy! Wyjechaliśmy ok. 6 rano, a w Parku Narodowym byliśmy po 14, także znowu długa droga. Niestety wszystko było słabo zorganizowane, nikt nie miał konkretnego planu. Trudno było nam się dogadać co, kto chce zobaczyć. Szkoda, bo jechaliśmy tak długo, a dużo nie zobaczyliśmy. 
Nikt tego nie przemyślał, że słynne wodospady w Yosemite są wysuszone. Dlatego wiem, że muszę tam wrócić wiosną! Mimo to, nie żałuję, że tam pojechałam. Park jest przepiękny. Wszędzie znajdują się ostrzeżenia o niedźwiedziach, niestety my żadnego nie spotkaliśmy :(
Wieczorem rozpaliliśmy ognisko, były marsmallows, czerwone kubeczki, prawdziwy amerykański klimat! Spaliśmy w namiocie, w nocy było BARDZO zimno. Podobno ok. 5 stopni. 
Ciężko uwierzyć, że to nadal ten sam stan. Kalifornia jest bardzo różnorodna! Przyzwyczaiłam się już do upałów po 30 stopni, także cały czas wydawało mi się, że jest tam zimno. Nie wiem co ja zrobię jak wrócę do Polski!


















Nakręciłam też krótki filmik! Muszę kupić w końcu aparat, bo jakość telefonu jest okropna. Nie polecam oglądać na dużym ekranie haha 

 INSTAGRAM : wiktoriajanus

SNAPCHAT: tolaaaaa
Czytaj dalej...

BIG SUR


O tym, że razem z kilkoma Au pairkami jadę na camping wiedziałam od dawna. Jednak nasze plany gdzie, czym i kiedy zmieniały się dosłownie codziennie. Miała być Death Valley, ale za gorąco. Potem Sequia Park, ale akurat w tym okresie był tam smog spowodowany pożarami. Potem Joshua Tree Park, ale to za blisko haha Pomysłów miałyśmy naprawdę wiele. W końcu dzień przed wyjazdem zdecydowałyśmy się na Big Sur!
Region ten znajduję się na północ od Los Angeles, w okolicach San Francisco. Także daleko od nas. Wyjechałyśmy w piątek wieczorem, na miejscu byłyśmy o 2 w nocy. Pierwszą noc spędziliśmy w samochodzie, zaraz przy Brixby Bridge.  Po przebudzeniu się widoki niesamowite!


Dalej poszłyśmy na hike, zobaczyć Pfeiffer Falls i Pfeiffer Beach.





Szukając pola namiotowego, zatrzymałyśmy się w McWay Falls.

Miałyśmy szczęście i pomimo tego, że wszystkie miejsca na polu campingowym były zajęte, pozwolili nam rozstawić namiot w miejscu dla rowerzystów. Pole znajdowało się zaraz obok przepięknej Sand Dollar Beach, gdzie spędziłyśmy cały wieczór.
Wiem, jakość tych zdjęć jest okropna.





Następnego dnia, wracałyśmy już do Los Angeles. Jadąc Highway 1 byłam wpatrzona non stop w szyby samochodu. Widoki cały czas się zmieniały- jechałyśmy wzdłuż klifu, przez góry, pustkowia, cały czas przepięknie!

Przez przypadek właściwie zatrzymałyśmy się  w San Simeon, gdzie na plaży wylegiwało się tyyle fok.



 Na koniec zatrzymałyśmy się tylko w Santa Barbara, która moim zdaniem wygląda jak Santa Monica i Venice. Nic ciekawego, pochodziłyśmy trochę, zjadłyśmy i wracałyśmy do domu




SNAPCHAT: tolaaaaa
Czytaj dalej...
! Say hello to usa ! © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka