BIG SUR


O tym, że razem z kilkoma Au pairkami jadę na camping wiedziałam od dawna. Jednak nasze plany gdzie, czym i kiedy zmieniały się dosłownie codziennie. Miała być Death Valley, ale za gorąco. Potem Sequia Park, ale akurat w tym okresie był tam smog spowodowany pożarami. Potem Joshua Tree Park, ale to za blisko haha Pomysłów miałyśmy naprawdę wiele. W końcu dzień przed wyjazdem zdecydowałyśmy się na Big Sur!
Region ten znajduję się na północ od Los Angeles, w okolicach San Francisco. Także daleko od nas. Wyjechałyśmy w piątek wieczorem, na miejscu byłyśmy o 2 w nocy. Pierwszą noc spędziliśmy w samochodzie, zaraz przy Brixby Bridge.  Po przebudzeniu się widoki niesamowite!


Dalej poszłyśmy na hike, zobaczyć Pfeiffer Falls i Pfeiffer Beach.





Szukając pola namiotowego, zatrzymałyśmy się w McWay Falls.

Miałyśmy szczęście i pomimo tego, że wszystkie miejsca na polu campingowym były zajęte, pozwolili nam rozstawić namiot w miejscu dla rowerzystów. Pole znajdowało się zaraz obok przepięknej Sand Dollar Beach, gdzie spędziłyśmy cały wieczór.
Wiem, jakość tych zdjęć jest okropna.





Następnego dnia, wracałyśmy już do Los Angeles. Jadąc Highway 1 byłam wpatrzona non stop w szyby samochodu. Widoki cały czas się zmieniały- jechałyśmy wzdłuż klifu, przez góry, pustkowia, cały czas przepięknie!

Przez przypadek właściwie zatrzymałyśmy się  w San Simeon, gdzie na plaży wylegiwało się tyyle fok.



 Na koniec zatrzymałyśmy się tylko w Santa Barbara, która moim zdaniem wygląda jak Santa Monica i Venice. Nic ciekawego, pochodziłyśmy trochę, zjadłyśmy i wracałyśmy do domu




SNAPCHAT: tolaaaaa

1 komentarz :

! Say hello to usa ! © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka